Mk 6, 34-44 ( 1 października 2019 )

A Jezus, wysiadłszy, ujrzał tłum wielki. I ulitował się nad nimi, bo byli jakby owce nie mające pasterza. I począł im głosić liczne nauki. Gdy zaś było już bardzo późno, przyszli do Niego uczniowie mówiąc: Miejsce tu puste i pora już spóźniona. Pozwól im odejść, niech się udadzą do pobliskich osad i wsi i niech sobie kupią coś do jedzenia. Lecz On odpowiadając rzekł do nich: To wy dajcie im jeść. A oni mówią na to: Czyż mamy pójść, by za dwieście denarów kupić chleba i dać im jeść?  Wtedy ich zapytał: Ile macie chlebów? Pójdźcie i zobaczcie! Gdy zobaczyli, powiedzieli: Pięć i dwie ryby.  Wtedy powiedział, żeby kazali usiąść wszystkim grupami na zielonej trawie. I usiedli jedna grupa koło drugiej po stu i po pięćdziesięciu. A potem wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby wejrzał w niebo, pobłogosławił i połamawszy [chleby] dawał je uczniom, aby kładli przed nimi. I dwie ryby również kazał rozdzielić między wszystkich. Jedli tedy wszyscy i nasycili się. A z resztek chleba i ryb zebrano jeszcze dwanaście pełnych koszów. Tych, co jedli chleb, było pięć tysięcy mężczyzn.