1 Sm 18, 5-13a ( 5 lutego 2019 )

Kiedy Dawid wyruszał gdzieś, posłany przez Saula, wszystko mu się udawało. Postawił go tedy Saul na czele swoich wojowników. Cieszył się Dawid życzliwością całego ludu, a także sług królewskich.  Kiedy po zwycięstwie Dawida nad Filistynem [wojownicy izraelscy] wracali z pola walki, ze wszystkich miast izraelskich wychodziły kobiety, śpiewając i tańcząc z radością przed królem Saulem, przy wtórze bębnów i dźwięku harf. Kobiety tańcząc odśpiewywały sobie nawzajem takie słowa: Saul pobił tysiące, / ale Dawid dziesiątki tysięcy. Rozdrażniło to bardzo Saula, nie podobały mu się słowa tej pieśni. Zaczął się oburzać, mówiąc: Dawidowi przypisano zabicie dziesiątek tysięcy, a mnie tylko tysięcy! Brakuje już tylko, żeby mu przyznano całe królestwo. I od tego dnia patrzył Saul krzywym okiem na Dawida. Następnego dnia zły duch, wysłany przez Jahwe, owładnął Saulem, który zaczął szaleć w swoim domu. Dawid [jak zazwyczaj w podobnej sytuacji] grał
na harfie. Saul trzymał akurat w ręku włócznię. [W pewnej chwili] rzucił Saul włócznią. Wcześniej bowiem postanowił przygwoździć Dawida [włócznią] do ściany. Dawid jednak dwa razy na jego oczach uchylił się od ciosu.  Saul wyraźnie bał się Dawida, gdyż odszedłszy od Saula, Jahwe był z Dawidem. Odsunął tedy Saul od siebie Dawida i uczynił go dowódcą oddziału złożonego z tysiąca ludzi.